Najważniejsza jest obecność i świadomość – druga strona roślin mocy
15.11.2017
Większość ludzi mówi głównie o cudownych doświadczeniach po rytuałach
z roślinami mocy. Moje doświadczenia są różne. Ja doświadczyłam obu
stron, w tym czegoś tak trudnego, co mnie przerosło na tamten czas, co
mnie ogarnęło, co sprawiło że doszłam do granicy życia i śmierci. To co
się dzieje potem to poważna sprawa. Czułam jakby przygniotła mnie tona
węgla. Zwłaszcza jest trudno, kiedy osoby, które są obok Ciebie i
powiedzmy, że są bardziej doświadczone (i mogą uważać się za przewodnika
lub za osobę, która pomaga) przestają cię słyszeć, czuć, a wręcz to, co
w Tobie otwiera roślina nie jest przyjęte i trudno jest nawiązać
relację duchową. Przestajesz czuć sens wszystkiego, wszystko jest
trudne, czujesz się rozerwana/rozerwany pomiędzy swoją duszą, a
hamowaniem siebie i dzieje się w Tobie bardzo wiele, ale nikt Cię nie
widzi.
Jest tak, że otwierają się inne wymiary i idziesz za tym, tracisz
kontrolę, ale kiedy nie ma nikogo, kto jest świadomy, obecny i trzyma
energię tego co się dzieje, to wtedy takie najcudowniejsze doświadczenie
może zamienić się w piekło. I wtedy jedynie modlisz się, by się
skończyło. I to nie ma tak naprawdę znaczenia „moc” przewodnika, tylko
to, że zawsze może cię coś takiego spotkać, bo zarówno Ty jak i ktoś,
kto uważa się za „przewodnika” nie wiecie, jakie lekcje dla Was ma
Wszechświat. Tylko otwartość serca i spokój ducha pozwala przez to
przejść, opierając się głównie na sobie, choć czasem to bardzo trudne,
gdy kogoś uważasz za „przewodnika”…
Moc natury i tego, co się wtedy otwiera jest bezwzględna i niszczy
wszystko to, co nie jest prawdą, głosem z duszy i jeśli nie poddajesz
się temu, to może to albo zniszczyć Ciebie albo wszystko dookoła. Ta
naga prawda wypala wszystko, nawet jak próbujesz robić coś wbrew sobie,
bo np. boisz się konsekwencji tych bezwzględnych energii, które
przechodzą przez Ciebie. To na dłuższą metę nie działa, a Twoja dusza
cierpi.
Zatem zanim otworzysz się na te energie potrzebna jest miłująca
obecność, świadomość, a wglądy pojawiają się naturalnie. Nie chodzi o
to, by mieć odlot, widzieć inaczej kolory czy cokolwiek innego. To może
się pojawić jako produkt uboczny Twojego umysłu, ale tak naprawdę jeśli
otwierasz się na to przeżycie, które krok po kroku wypala Twoją duszę,
to nie ma znaczenia co widzisz. Wglądy i obrazy pojawiają się bardzo
szybko. Gdy brakuje w tym miłości do siebie, a osoby, które są bardziej
doświadczone nie ogarniają tego w pełni, to jesteś narażony na to, że
postradasz zmysły lub zginiesz. Właśnie w tych doświadczeniach jest też
druga strona, nie tylko ta świetlista, ale i ta, która pozwala Ci
widzieć i czuć życie i śmierć jako jedno, a także cienką granicę między
nimi.
Z drugiej strony było to najgłębsze doświadczenie w moim życiu –
głębokie widzenie, w tym przyszłości, która się sprawdza, przenoszenie
się w różne miejsca, bezgraniczna miłość, widzenie i czucie dosłownie
wszystkiego, w tym radości i bólu tak mocno, że czasem nie dawałam sobie
rady z intensywnością tego przeżycia. Wszystko jest OK, ale tylko
jeśli się ma w tym co się dzieje „obecność”, która ogarnia to wszystko i
przypomina Ci, że nie tylko tym jesteś, a kontakt z Twoją Istotą
pozwala Ci nie utożsamiać z tym, czego doświadczasz. Ja na tamten czas
tak głębokiej obecności nie miałam i dziękuję osobom, które mi pomogły
być głębiej.
To doświadczenie sprawia, że mam ogromny dystans do wszystkich ludzi,
którzy uważają, że prowadzą cokolwiek – ceremonie, medytacje,
warsztaty. Tak naprawdę nie ma czegoś takiego, z tego miejsca masz tylko
silniejszą obecność tzn. jesteś z większą ilością fal, które pojawiają
się w życiu. Przykładowo – gdy przychodzi do Ciebie smutek, to nie
kupujesz sobie pudełka czekoladek, by poczuć się lepiej, ale jesteś z
tym smutkiem, a jeśli je kupujesz, to robisz to świadomie i nie za
każdym razem. Rośliny mocy tak jak inne bodźce otwierają Cię na głębszy
kontakt ze sobą. Fajnie jest kawałek po kawałeczku i świadomie, w swoim
tempie, odkrywać to co jest dla nas. Takie ekstremalne przeżycie może
zmieść nas z Ziemi, jak również pokazać ją z innej perspektywy. Mnie
coraz bardziej udaje się złapać tę inną perspektywę w miarę pogłębiania
obecności i bycia z tym, co jest. Piszę dzieląc się moimi doświadczeniami.
Agnieszka Czubak
Komentarze
Prześlij komentarz